Rzadka, próbna dwuzłotówka wybita w mosiądzu, w nieznanym nakładzie, na zlecenie sopockiego numizmatyka, Waleriana Amrogowicza.
Egzemplarz w bardzo ładnym stanie zachowania.
Emisje Amrogowicza pozostają owiane tajemnicą po dziś dzień i w ogóle nie nie do końca wiadomo jak je kwalifikować, czy jako monety, czy jako medale. Równolegle trudno jest jednoznacznie określić datę produkcji ze względu na wtórny obieg stempli na rynku kolekcjonerskim.
Tadeusz Kałkowski w swojej książce "Tysiąc lat monety polskiej", pisze tak: "Pokazujemy powyżej "pobożne cudeńko", należące do dziejów numizmatyki międzywojennej. Przed kilkunastu laty wywołało ono wiele pożądań i hałasu wśród bardziej zapalonych zbieraczy. Pierwszą wzmiankę o tej niby-monecie podał A. Gupieniec w warszawskim "Biuletynie Numizmatycznym" (1955, nr 2/3), ale dziwna ta emisja nie została zamieszczona w oficjalnych katalogach: "Desy" z 1960 i "Ruchu" z 1965 r., opracowanych przez W. Terleckiego, wybitnego znawcę przedmiotu. Dziś po czterdziestu latach nie potrafimy wyśledzić przyczyn, które w roku 1928 skłoniły Waleriana Amrogowicza, poważnego zbieracza monet z Sopotu, do wybicia własnym staraniem i kosztem dwu- i pięciozłotówek..."